Często tęsknimy wiosną i na przednówku za zielonymi, chrupiącymi, świeżymi warzywami. Czekamy na nowalijki w warzywniakach i marketach, nie zauważając, że natura – czasem pod samy progiem – obdarza nas pysznościami nieuprawnymi, dzikimi czasem pod samym progiem. Ja taką przygodę miałam z ziarnopłonem wiosennym.
Pierwszy raz jadłam tę roślinę podczas warsztatów z dzikiej kuchni prowadzonych w Krakowie. Był to marzec, wtedy zazwyczaj jeszcze przecież „nic nie rośnie”, a my dostaliśmy do umycia i przyrządzenia potraw świeże malutkie roślinki z charakterystycznymi bulwkami, które wyglądały jak ziarna pszenicy. Stąd też jedne z ludowych nazw ziarnopłonu to „pszonak“ czy „pszonka“. Nazywali go też „mysze jayka“, o czym pisze Syreniusz, oraz „świni wrzód“, „złotnik mniejszy“ czy „trędownik mniejszy“ lub „jaskółcze gniazdo mniejsze“.
Podczas warsztatów ziarnopłon wykorzystywaliśmy do gąszczu, czyli staropolskiej potrawy, podobnej do włoskiego pesto, i zawierającej wszystkie smaki: słodki, słony, gorzki, ostry i kwaśny. Szukałam w moich okolicach tych urokliwych żółtych kwiatuszków, które mają kształt ostrych gwiazdek, ale bezskutecznie. Rok później znalazłam je po prostu na trawniku, przy domu, w którym dopiero co zamieszkałam. Piękna kępa, cała w porannej rosie, z kilkoma złotożółtymi kwiatkami zaczynającymi kwitnąć. Jednak nie na każdym trawniku znajdziecie tę roślinę, musi być on wilgotny, na żyznej ziemi, a najlepiej jest, jeżeli nie grabicie wszystkich liści jesienią i próchnica z nich trzyma wilgoć.
Naturalnym środowiskiem ziarnopłonu są: brzegi rzek, wilgotne łąki, zarośla i lasy. Tam już od marca można się za nim rozglądać, a podczas niektórych zim można to robić nawet wcześniej.
Ziarnopłon wiosenny to wieloletnia roślina z rodziny jaskrowatych, nazywana czasem „jaskier ziarnopłon“. Liście mają kształt sercowaty i charakterystycznie błyszczą, są umieszczone pojedynczo na niezbyt długich, maksymalnie 20-cm łodyżkach. Ziarnopłon tworzy charakterystyczne, gęste kępy, które z czasem coraz obficiej kwitną, a po przekwitnięciu, zanikają. Pod ziemią ziarnopłon wytwarza drobne bulwki. Zawiera glikozyd ranunkulinę, podobnie jak inne rośliny z tej rodziny, który w dużych dawkach może być toksyczny. Z tego powodu uważa się, że ziarnopłon jest trujący. Nie jest to jednak prawda. Ilość ranunkuliny jest w nim niewielka i bezpiecznie można zjadać chrupiące listki zarówno na surowo, jak i po obróbce cieplnej. Jak zawsze jednak – z nowymi smakami i roślinami – warto zachować umiar i dawkować sobie na początku niewielkie ilości tej nowalijki. Najsmaczniejsze są młode listki, do momentu zakwitnięcia ziarnopłonu. Im dłużej trwa kwitnienie, tym liście stają się bardziej gorzkie i niesmaczne. Można zjadać również pąki kwiatowe i liściowe oraz bulwki – te jednak zdecydowanie na ciepło.
Ziarnopłon jako zioło ma właściwości: bakteriobójcze, wirusobójcze i grzybobójcze. Surowcem jest ziele zbierane przed kwitnieniem i suszone. Działa ono odtruwająco, moczopędnie i poprawia trawienie. Stosowano je dawniej jako lek na hemoroidy – szczególnie w postaci wlewek. Zewnętrznie świeży sok z ziarnopłonu można stosować na zmiany reumatyczne czy miejsca po ukąszeniach owadów. Nadużycie może skutkować podrażnieniem skóry lub błon śluzowych.
„Gnilec wnętrzny/ktory Szkorbutem zowią/iest lekarstwem używając go w sałacie”.
Szymon Syreński, Zielnik Syreniusza
Zobacz więcej o Zielniku
Zielnik Syreniusza: Skarbnica Starej Zielarskiej Wiedzy
Nie znano wówczas pojęcia „witamin”, a ziarnopłon zawiera witaminę C w dość znacznych ilościach, dolatego faktycznie warto go jadać w celu uzupełnienia jej niedoborów.
Dla naszych przodków, już od neolitu, a pewnie i wcześniej, ziarnopłon był cennym pokarmem, który pokazywał się długo przed innymi roślinami, bo już w marcu. Liście jadano na surowo i dodając do potraw na ciepło. Bulwki pieczono w popiele. Jadano go w całej Europie, stąd dość dobre historyczne informacje na jego temat.
Polecam dodawanie świeżych listków do codziennych sałatek. Można je mieszać z młodymi listkami pokrzywy, podagrycznika czy bluszczyku kurdybanka. Drobno posiekane, polane dressingiem z oleju i octu, będą tworzyły superoczyszczające organizm surówki. Dodajmy garść ziarnopłonu do rukoli czy do pasty z awokado. Świetnie smakują chrupiące listki na dobrym żytnim chlebie z prawdziwym masłem. Można je również zapiekać w tostach. Na ciepło uduszone z cebulą i czosnkiem doskonale zastąpią szpinak, który słońca o tej porze roku nie widział. Do każdej zupy – rosołu czy pokrzywowej – warto też dodać pod koniec gotowania garstkę ziarnopłonu.
Bulwki korzeniowe najlepsze są po upieczeniu. Można podczas wiosennych ognisk upiec garstkę w gorącym popiele, a można również w piekarniku. Oczywiście tylko kilka minut, ponieważ są drobne i szybko mogą się zwęglić. Upieczone polewamy oliwą, posypujemy solą i mamy przysmak jak z Korsyki (a przynajmniej tak mówi Wikipedia).
Pączki kwiatowe i bulwki liściowe można marynować, kisić i zjadać jak kapary. Można je również zakonserwować samą solą. Drobne bulwki będą świetnym dodatkiem do letnich sałatek, przypominając smaki wiosny.
Po więcej informacji o dzikich roślinach jadalnych zapraszam do mojej Akademii Dzikiej Kuchni która rusza już w marcu 2024 !
Prawdziwa surówka z nowalijek
Składniki:
- garść młodych liści ziarnopłonu,
- garść młodziutkich listków podagrycznika,
- garść kwiatów forsycji,
- olej makowy,
- sól,
- pieprz.
Przygotowanie:
Ziarnopłon i podagrycznik płuczemy i rwiemy na drobne kawałki. Kwiaty forsycji dodajemy bez płukania. Polewamy łyżką oleju makowego zmieszanego z solą i pieprzem. Jemy od razu.
Pieczony ziarnopłon z warzywami
Składniki:
- umyte bulwki ziarnopłonu,
- drobne bulwy topinamburu,
- 2–3 korzenie mniszka pokrojone w plasterki,
- por w plastrach,
- ząbki czosnku,
- sól,
- pieprz.
Przygotowanie:
Układamy w naczyniu żaroodpornym wszystkie składniki równomiernie. Naczynie przykrywamy. Pieczemy w 180°C maksymalnie 20 min. Podajemy z kiszonym czosnkiem niedźwiedzim.
Zielona pasta na ciepło
Składniki i przygotowanie:
Młode liście – ziarnopłonu, pokrzywy, mniszka, bluszczyka kurdybanka – myjemy i siekamy. Dusimy 2 min. razem z posiekanym czosnkiem na oliwie. Dodajemy: orzechy włoskie, sól, pieprz, łyżeczkę domowego octu. Możemy zmiksować. Używamy na kanapki oraz jako nadzienie do naleśników lub pierogów.
Zapraszam do Akademii Dzikiej Kuchni, poznasz dzikie rośliny jadalne w ich naturalnym środowisku oraz jak i gdzie możesz je wykorzystać.
💕Odkrywaj razem ze mną sekrety dzikiej kuchni i ziołoznawstwa na kanale DziczeJemy. Zapisz się, aby być na bieżąco z nowościami kulinarnej przygody z roślinami jadalnymi i naturalnymi metodami zdrowego życia. Smacznej podróży życia pełnej zielonych inspiracji!❤